Dzisiaj był zwariowany dzień.
Nie koniecznie należy on do tych najlepszych.
Dziś dużo płakałam. Ale w sumie bez powodu. Znaczy... Moim powodem była moja psychika. Jak już się domyśliłyście (lub nie) mam depresje. Ale depresja dzieli się na dwie części. Jest:
- wewnętrzna
- zewnętrzna.
Teraz pytanie, którą ja mam? Obydwie. Dziwne i nie za bardzo spotykane, ale tak jest. Oprócz tego mam też Zaburzenia Psychiczne typu Borderline. Pisałam to już? Nie pamiętam... W każdym razie chodzi o to, że mam myśli samobójcze, myśli o samookaleczaniu sie, jetem aspołeczna i zawsze się boje, że mnie wyśmieją lub nie zaakceptują. Czyli w pewnym stopniu boje się być sobą. Mam też często napady gniewu (jeśli chciałbyś się dowiedzieć więcej o tej chorobie, wejdź na wikipedie).
Wracając do sedna, po raz pierwszy płakałam, gdyż nawiedził mnie potężny smutek i brak sensu życia. Musiałam wyjść do toalety na lekcji i się wypłakać. Śmieszne, że nikt nie pytał dlaczego płakałam, chociaż było widać podpuchnięte oczy i czerwone policzki oraz nos.
Kiedy juz mi przeszedł smutek, przyszła do mnie wzamian depresja zewnętrzna. Zaczęłam użalać się nad sobą w myślach, narzekać na siebie, obrażać się (ładnie mówiąc) itp. Napisałam do mojej siostry czy się zgłosić na śpiewanie na koniec roku, a że napadła mnie ta 'deprecha', musiałam pisać do niej coś typu "nie umiem przecież śpiewać". Siostra zaczęła ze mną pisać i ja jej pisałam niektóre moje problemy, a ona mi tak jakby dobrze radziła. Ta rozmowa była bardzo ważna dla mnie. Najbardziej zapamiętałam, jak Karolina (tak ma na imię moja siostra) napisała do mnie, że trzeba rozróżniać kiedy kończy się zdrowa krytyka samej siebie, a kiedy zaczyna się zwyczajne krzywdzenie siebie. Odpowiedziałam, że już dawno straciłam poczucie, gdzie jest ta granica...
Czytając każdy kolejny sms od Karoliny chciało mi się coraz bardziej płakać. W końcu nie wytrzymałam i poleciały mi łzy.
Wieczorem zadzwoniłado mnie siostra. Obydwie miałyśmy dobre humory i przegadałyśmy jakieś 45 minut. Najbardziej w tej rozmowie zabolało mnie to, kiedy Karolina mi powiedziała, że większość tych wiadomości do mnie nie ona pisała, tylko Wiktoria z jej klasy, która jest podobno bardzo mądra. Tylko problem w tym, że ja nie potrzebowałam w tamtej chwili rozsądku i inteligencji, ale siostry. Po rozmowie znowu się popłakałam.
Reszta dnia minęła nawet okey. Trochę się śmiałam, troche uśmiechałam, trochę byłam poważna i dużo kłamałam, mówiąc, że wszystko jest dobrze. Dzień jak co dzień, nie?
Jeśli chodzi o mój bilans to trochę się na sobie zawiodłam. Miałam nie jeść już kanapki na kolacje, ale to by za bardzo podejrzanie wyglądało, że zjadłam tylko 3 rzeczy w ciągu dnia. Ale nic. Mam nadzieje że jutro uda mi się zjeść jeszcze mniej i mieć lepszy bilans.
Bilans na dziś:
•pół bułki z masłem - około 120kcal
•3/5 małego mięsa mielonego - około 100kcal
•kanapka z masłem i ogórkiem - około 90kcal
razem: 310kcal
Żegnajcie motylki })|({

Ten obrazek odzwierciedla to, co sobie wmawiałam kiedy napadła mnie depresja zewnętrzna. Kocham to zdjęcie.